Hans Andersen w minionym sezonie zajął 10. miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Duńczyk jednak otrzymał kredyt zaufania od BSI w postaci tzw. "dzikiej karty". Andersen wie, że w kolejnym sezonie musi pokazać się z lepszej strony, by ponownie nie oczekiwać na pomoc kierownictwa cyklu.

Popularny Ugly Duck w tym sezonie trzy razy stawiał na podium, jednak ani razu na tym najwyższym. We włoskim Terenzano był drugi, zaś w Mailli i Cardiff stawał na najniższym stopniu podium.

- To nie był najlepszy rok w moim wykonaniu, ale cieszę się, że dostałem kolejną szansę - mówi Andersen. - Myślę, że wszyscy kibice żużla wiedzą, że mogę być lepszy. W tym sezonie nie wszystko było szczęśliwe, nie szedłem w odpowiednią stronę - kontynuuje.

Duńczyk nie chce, aby miniony sezon się powtórzył i już teraz ciężko pracuje nad przygotowaniem kondycyjnym i sprzętowym. - Obecnie pracujemy nad tym, by te błędy się nie powtórzyły. Chcę w przyszłym sezonie pokazać, że warto na mnie stawiać, że potrafię jeździć - mówi "Hansior".

Niektóre media podawały wiele informacji, że Duńczyk ma problemy z motocyklami. Wiele mówiło się, że Andersen ma w swoich garażach wiele silników i zbyt często nimi rotuje.

- Zamierzamy przystosować dwa motocykle do każdej ligi. W Polsce miałbym dwa motocykle na których startowałbym cały czas. Reszte bym rozdzielił pomiędzy Anglie, Szwecje czy też Grand Prix - zakończył Andersen.