Jarosław Hampel, trzeci obecnie żużlowiec klasyfikacji Grand Prix jest w tym roku królem szwedzkich torów. Hampel jest tak dobry, bo może liczyć na świetnie przygotowane silniki, którym nawet nadał imiona noszone przez muszkieterów ze znanej powieści Aleksandra Dumasa.

Chodzi o Atosa, Portosa i Aramisa. Dzięki tym motorom wicemistrz świata stał się w Eliteserien nieuchwytny dla rywali. – Jarek zasuwa w Szwecji aż miło – wypowiedź Piotra Żyty, trenera w Hammarby Sztokholm, jest bardzo wymowna i oddaje charakter występów Hampela w tej lidze.

Z naszych informacji wynika, że silniki na szwedzkie tory Hampel przygotował u tunera Jana Anderssona. Mówi się, że ten mechanik stracił już pozycję numer 1 na rzecz Szwajcara Marcela Gerharda, lecz na swoim podwórku ciągle jest bardzo mocny. W każdym razie Jarek nadal bardzo mu ufa i nieźle na tym wychodzi.
 
Ogromne znaczenie ma również to że tory na zawodach ligowych w Szwecji są lekko przyczepne, a na takiej nawierzchni jednostki napędowe przygotowane przez Anderssona spisują się bez zarzutu. Najlepszym przykładem są rezultaty Hampela, który w każdym meczu zdobywa średnio 11 punktów.
 
To znakomity prognostyk przed GP Skandynawii w Malilli, które odbędzie się w najbliższą sobotę.
 
– Wreszcie nie mam żadnych problemów z doborem sprzętu – mówi Hampel. – Biorę to, co sprawdza się w lidze. Tych silników jest kilka, jednak w piątkowym treningu postawię na moich muszkieterów - przyznaje nasz żużlowiec.

Koszt tuningu silników Atos, Portos i Aramis wyniósł około 75 tysięcy złotych. Wiele wskazuje na to, że w sobotnich zawodach Hampel postawi na Portosa.
 
Więcej przeczytasz w środowym "Przeglądzie Sportowym"