Greg Hancock zdradził prawdziwe powody rezygnacji ze startów w PGE Ekstralidze. Amerykanin miał dość ogromu regulacji i zastrzeżeń przyjmowanych wraz z podpisaniem kontraktu w ekstralidze. Jego zdaniem wymagania rosną, a zarobki żużlowców co roku są obniżane.

Hancock na początku okresu transferowego zszokował deklaracją o rezygnacji ze startów w PGE Ekstralidze. Eksperci i fani byli wtedy przekonani, że to zabieg, który ma na celu ugranie lepszej oferty. Czas pokazał jednak, że Hancock wcale nie czekał na ofertę z najwyższej ligi, a z przyjemnością rozmawiał z działaczami I-ligowego Motoru Lublin i II-ligowej Stali Rzeszów. Doświadczony zawodnik ostatecznie zdecydował się na Rzeszów, gdzie będzie pełnić także rolę trenera i wychowawcy młodzieży.

- Każdy może mieć własną opinię, ale to był mój wybór, by odejść z PGE Ekstraligi. Dla mnie osobiście obecne regulacje są zbyt jednostronne i nie mam poczucia, że mógłbym w wystarczający sposób kontrolować siebie i swój profil itp. - powiedział Greg Hancock.

Zawodnik więc swoją decyzją nieco przyspieszył, to co zdarzyło się później, czyli strajk żużlowców. - Wymagania względem zawodników rosną bardzo szybko. Jednocześnie wszyscy próbują obniżać kwoty gwarantowane w kontraktach. Balans jest jednak niewłaściwy. W moim przeświadczeniu jest zbyt wiele zasad i zastrzeżeń. Ja po prostu nie mam już ochoty jeździć na żużlu na tym poziomie i zmagać się z takimi wymaganiami. Chciałbym po prostu skupić się na jeździe, a nie tych wszystkich rzeczach, których nie wolno mi robić - zakończył.