Podczas niedzielnego meczu Dospel Włókniarz Częstochowa - PGE Marma Rzeszów po raz kolejny wywrócił się Grzegorz Walasek, który po spotkaniu ogłosił, że najprawdopodobniej był to dla niego ostatni mecz sezonu, gdyż czuje się niebezpiecznie na motorze.

- Sam nie wiem, czy dobrze robię, że jeżdżę, ale po meczu z Włókniarzem chyba zakończę sezon, bo zaczynam czuć się na motorze niebezpiecznie  - stwierdził po meczu Grzegorz Walasek. Tym samym poddał pod wątpliwość swój udział w decydujących dla PGE Marmy Rzeszów meczach sezonu.

Krzysztof Cegielski nie ma wątpliwości, że taka zapowiedź jest dla rzeszowskiego klubu jak wyrok. - Moim zdaniem PGE Marma bez Walaska w składzie nie ma szans na utrzymanie. W tej drużynie jest za mało pewnych punktów, by móc w pełni wykorzystać zastępstwo zawodnika - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Krzysztof Cegielski.

Cała sytuacja, choć oczywiście Grzegorz Walasek ma poważne problemy z kręgosłupem, ma także drugie dno. Wszystko przez nieumiejącego znaleźć wspólnego języka z kolegami z zespołu Nickiego Pedersena. - Wiadomo, kto w ogóle nie jeździ parą. Sądzę, że gdyby w jego miejsce był ktoś inny, zespół by na tym skorzystał i lepiej skończylibyśmy sezon - przekonywał po meczu z Dospelem Włókniarzem Częstochowa Jurica Pavlic. Tegoroczne zachowanie Duńczyka, który na początku sezonu odpuścił trzy mecze, a teraz prezentuje na torze bardzo egoistyczną jazdę, sprawia, że reszta zawodników traci motywację do rywalizacji.

- Znam Grzegorza i wiem, że gdy będzie widział sens walki, to mimo kontuzji podejmie ryzyko. Rzeszowianie muszą zorganizować spotkanie i poważnie porozmawiać, jak widzą dalsze funkcjonowanie drużyny. Od zawodnika zarabiającego tyle co Pedersen oczekuje się, by wspomagał swoich kolegów i ciągnął zespół do góry. Nie dziwię się, że w takiej sytuacji Walasek nie chce ryzykować zdrowiem - powiedział Krzysztof Cegielski.