Drużyna Tauronu Azotów Tarnów po trzech kolejkach jest największym rozczarowaniem tegorocznego sezonu Speedway Ekstraligi. W lany poniedziałek różnicą trzynastu oczek poległa na torze Włókniarza Częstochowa. Najlepiej punktującym zawodnikiem Jaskółek tego dnia był Fredrik Lindgren, który nie był jednak do końca zadowolony ze swojego występu.

- Na pewno poszło mi teraz lepiej niż w pierwszym meczu we Wrocławiu, gdzie pojechałem beznadziejnie, ale wciąż to nie jest jeszcze ten poziom, który chciałbym osiągnąć. Przydałoby się jeszcze kilka punktów więcej. W naszej drużynie jest wielu zawodników i nie jest to do końca dobre, ponieważ zawsze ktoś jest poza składem - powiedział popularny Fredka. 

Po jednym z wyścigów był on bardzo zdenerwowany na sędziego zawodów. - Kiedy stanąłem pod taśmą startową świeciło się już zielone światło, więc wkręciłem sprzęgło do końca, ale taśma pozostawała nieruchoma, trwało to za długo. Taśma poszła w górę w momencie kiedy nie miałem wkręconego sprzęgła przez co nie mogłem wystartować równo z resztą zawodników. Uważam, że ten start powinien być powtórzony - stwierdził wyraźnie zdenerwowany tym zdarzeniem Szwed. 

Na koniec zapytaliśmy zawodnika co sądzi o swojej nowej polskiej drużynie. - Na papierze na pewno jesteśmy silni, jednak nie przekłada się to na wyniki. Widocznie mamy pewne dziury w składzie, nad których załataniem będziemy musieli popracować. W Częstochowie do pewnego momentu trzymaliśmy się dzielnie, ale w pewnym momencie tor zrobił się śliski, gospodarze szybciej połapali się o co chodzi i wynik jest jaki jest. Następne spotkanie już naprawdę musimy wygrać - dodał ze sportową złością w głosie Fredrik Lindgren.