Przed Fredrikiem Lindgrenem jedenasty sezon w Speedway Grand Prix, w którym będzie pełnił rolę stałego uczestnika cyklu. Żużlowiec urodzony w Örebro w ubiegłym roku odniósł swój najcenniejszy sukces w karierze, bowiem na jego szyi zawisnął brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata.

Fani w kraju Trzech Koron na złoto czekają już czternaście lat. Ostatnim zawodnikiem, któremu udała się ta sztuka był legendarny Tony Rickardsson. Popularny „Fredka” stoi przed ogromną szansą powtórzenia tego wyczynu w tegorocznej edycji. - To bardzo ważne dla szwedzkiego żużla. Oglądasz tłumy na lidze szwedzkiej, które znów wracają po latach, zwłaszcza w Eskilstunie, gdzie się ścigam. Mamy naprawdę niezłą średnią kibiców na meczach. Cieszymy się również sporym zainteresowaniem mediów i telewizji. To bardzo ważne dla każdego kraju by mieć zawodnika, który walczy o najwyższe cele. Jak na razie dźwigam to sam, lecz bardzo mi się to podoba.

Pomimo ogromnej presji, 33-latek planuje małymi krokami dotrzeć do upragnionego przez siebie celu i nie zamierza niepotrzebnie się nakręcać. - Sezon jest długi i skupiamy się na każdej rundzie po kolei, na tym co jest teraz. Przede wszystkim koncentruję się na Warszawie. W ostatnich dwóch sezonach sporo się nauczyłem, jeśli chodzi o walkę o najwyższe pozycje. Mam nadzieję, że to doświadczenie pomoże mi w tym sezonie. Czekamy już bardzo długo i myślę, że ciśnienie rośnie. Ja także nie mogę się tego doczekać. Warszawa będzie ekscytująca – zakończył Fredrik Lindgren.