We wtorek Piraterna Motala rozgromiła na własnym torze Hammarby Sztokholm w stosunku 62:28. W tym spotkaniu w barwach gospodarzy już po raz szósty w tym sezonie wystąpił Fredrik Engman, któremu rola debiutanta w Elitserien zdaje się zupełnie nie przeszkadzać.

Młody Szwed ponownie nie zawiódł kibiców swojej drużyny i zakończył mecz z 7 punktami w 4 startach, przywożąc za swoimi plecami m.in. Leona Madsena czy Rafała Okoniewskiego. W tej chwili może on pochwalić się średnią na poziomie blisko 1,4 na bieg, czym bardzo pozytywnie zaskakuje obserwatorów szwedzkiego żużla.

Tuż przed meczem Engman wypowiedział się na temat swoich tegorocznych startów. - To przekroczyło moje oczekiwania. Ten rok miał być dla mnie nauką, szansą na podpatrzenie starszych kolegów i tego, jak wygląda speedway w Elitserien. W porównaniu do zeszłego sezonu niewiele się zmieniło. Może poza tym strachem, który towarzyszył mi na początku, kiedy to stawałem pod taśmą ze znanymi zawodnikami. Ale teraz nie zwracam już na to uwagi, liczy się dla mnie tylko znalezienie odpowiednich ustawień i wystrzelenie spod taśmy – śmieje się Szwed.

W meczu z Hammarby trener Stefan Andersson po raz pierwszy zdecydował się wystawić Engmana w podstawowym składzie z numerem dwa, a nie jak dotychczas jako zawodnika rezerwowego. – Byłem bardzo zaskoczony, kiedy po meczu z Vastervik zadzwonił do mnie trener i oznajmił, że wystąpię w przyszłym spotkaniu w pierwszym składzie. To było dla mnie coś niezwykłego. Nie sądziłem, że nastąpi to w tym roku, ale po tym początkowym szoku czuję się już w porządku – zakończył Szwed.