Fredrik Lindgren miał wrócić do ścigania w minioną niedzielę. Niestety, kontuzja ramienia, której doznał Szwed podczas Grand Prix Danii nadal nie została prawidłowo wyleczona i popularny Fretka nie będzie startował jeszcze co najmniej przez tydzień. 

To wyklucza go m.in. ze startu w dzisiejszym hicie 11. rundy spotkań szwedzkiej Elitserien. Zespół starszego z braci Lindgrenów - Dackarna Malilla - mierzyć się będzie na wyjeździe z drużyną Indianerny Kumla. Jeżeli niespełna 28-letni zawodnik rzeczywiście nie będzie mógł jeździć w tym tygodniu, to ominie go również pierwszy turniej finałowy Indywidualnych Mistrzostw Europy, zaplanowany na sobotę 27 lipca w Gdańsku. Przypomnijmy, iż szwedzki zawodnik w tych zawodach miał zastąpić swojego również kontuzjowanego rodaka - Andreasa Jonssona.

- Miałem nadzieję, że w niedzielę wrócę do ścigania w polskiej lidze, ale odwiedziłem mojego lekarza i nadal jest dziura w mojej ranie. Postanowiłem zatem zrobić kolejny tydzień przerwy od startów i pozwolić, aby wszystko prawidłowo się zrosło - tłumaczy Fredrik Lindgren na łamach swojej oficjalnej strony internetowej.

Dla popularnego Fretki przedwczesny powrót na żużlowe tory może mieć bardzo negatywne skutki. - Oczywiście, że nie jest idealnie i chcę się ścigać, ale jeśli zdecydowałbym się na jazdę w tym samym czasie, gdy uraz nie jest prawidłowo wyleczony, mogę spowodować wiele problemów. Lepiej upewnić się zanim wrócę, że jestem w stu procentach zdrowy, tak aby móc wykonać dobrą robotę przez resztę sezonu - uważa Szwed.