Po raz kolejny w tym sezonie Emil Sayfutdinov znalazł się w biegu finałowym turnieju Grand Prix. Niestety, znów dała znać o sobie „gorąca głowa” Rosjanina. Emil tak ostro rywalizował z Kennethem Bjerre, iż spowodował upadek Duńczyka. Sędzia chcąc nie chcąc musiał wykluczyć Sayfutdinova z najważniejszej gonitwy.

- Nie wiem jak to oceniać - mówił po zawodach Sayfutdinov. - Kenneth położył się na mnie i pociągnęło mnie nieco, on się wywrócił, a sędzia zdecydował, że to ja jestem winny całego zajścia. Uważam, że była to zła decyzja. No ale nic na to już nie poradzę - dodał Rosjanin.

Emil miał olbrzymią szansę, aby powrócić na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu, gdyż jego bezpośredni rywale, Gollob i Hancock, pogubili sporo punktów. - No właśnie. Teraz jest już jednak za późno. Ponadto deszcz też trochę nam przeszkodził. To jest żużel - mówi zawodnik Polonii.

Pomijając ten przykry incydent z biegu finałowego Rosjanin po raz kolejny zanotował świetny występ w turnieju Grand Prix. - Ogólnie, pomijając ten pechowy bieg finałowy, było nieźle. Dobrze mi się jeździło, nadrobiłem trochę punktów do moich bezpośrednich rywali. Obecnie tracę oczko do trzeciego miejsca i dwa punkty do drugiego. Jest dobrze - uważa Emil

Sayfutdinov nie chce myśleć o kolejnych zawodach Grand Prix. Teraz, najważniejsze są dla niego nadchodzące imprezy w Polsce i Rosji. - Nie znam i na razie o tym nie myślę. Mam ważne zawody ligowe w Polsce, Finał Mistrzostw Rosji, także o Grand Prix nie myślę. To po prostu będzie kolejny turniej, do którego muszę podejść odpowiednio skoncentrowany. Nie stawiam przed sobą jakiś odgórnych celów, chcę zdobywać jak najwięcej punktów - twierdzi żużlowiec.