Emil Sajfutdinow był o krok od awansu do finału w sobotnim Grand Prix Włoch w Terenzano. Zawodnik po rundzie zasadniczej miał na swoim koncie 10 punktów. W półfinale musiał uznać wyższość Szwedów - Antonio Linbaecka i Andreasa Jonssona. Rosjanin był zadowolony ze swojego występu, jednak jak przyznaje liczył na zwycięstwo.

- Liczyłem na start w finale, ogólnie liczyłem na zwycięstwo w tej rundzie Grand Prix, ale zabrakło trochę szczęścia. Tor się szybko zmieniał, w niektórych biegach mieliśmy problemy. Myślałem, że to czwarte pole będzie bardziej odsypane, miałem nie najszybszy sprzęt jak na te warunki. Stąd moje błędy i ciężko było mi wyprzedzić Andreasa (Jonssona - dop.red) - mówi Sayfutdinow.

Sajfutdinow zakończył zawody w Terenzano z dorobkiem 11 punktów, co pozwoliło mu w klasyfikacji generalnej awansować na piątą pozycję. - Cieszę się, że wskoczyłem na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Ogólnie bardzo dobre zawody, fajna atmosfera, poza tym lubię ten tor. Bieg półfinałowy i finałowy wygrywali zawodnicy z najgorszego - białego pola startowego. Zrobili dobre koleiny i to trzecie pole, które nie działało na początku zaczęli wykorzystywać - przyznał.

Kolejna odsłona rywalizacji o złoty medal IMŚ odbędzie się już 13 sierpnia na torze w szwedzkiej Malilli. - Na razie nie nastawiam się jeszcze na zawody w Mallili, bo dopiero skończyła się runda w Terenzano i w między czasie jeszcze przede mną dużo innych zawodów. Także na razie nie myślę o Mallili.

Rosjanin w tym sezonie przedłużył kontrakt z Piraterną Motala. - Na razie Piraterna radzi sobie świetnie beze mnie, ja jeżdżę w Anglii, bo podpisałem kontrakt z Coventry i brakuje troszkę czasu na ligę szwedzką - kończy Emil Sajfutdinow.


Wypowiedź zebrał: Patryk Rojek