Tauron Azoty Tarnów kusi trenera Marka Cieślaka. Zatrudnianie tego szkoleniowca oznacza zwykle medal albo co najmniej dobre wyniki. Oczywiście ktoś powie, że przecież Falubaz Zielona Góra takiego skarbu z rąk nie wpuści. Przegląd Sportowy informuje, że drogi szkoleniowca i prezesa Roberta Dowhana powoli się rozchodzą.

Choćby z tego względu, że Cieślak lubi jasne reguły gry. I nie znosi polityki w sporcie. On się do tego nie przyzna, ale wiemy, że był mocno poirytowany, kiedy Dowhan zaatakował Tomasza Golloba. Po półfinałowym meczu ze Stalą Gorzów, prezes Falubazu stwierdził, że zachowanie mistrza świata napawa go obrzydzeniem. Wyjaśniał, że Gollob w jednym z biegów chciał kopnąć w motocykl Piotra Protasiewicza, co mogło doprowadzić nawet do śmierci zawodnika z Zielonej Góry.

Przy całej sympatii dla Dowhana, musimy stwierdzić, że ta szarża słowna nie miała większego sensu. Gollob wyciągnął nogę, bo po prostu ratował się przed upadkiem. Cieślakowi było przykro, że kapitan jego reprezentacji musiał słuchać oskarżeń, na które nie zasłużył.

Oczywiście nic złego się nie dzieje. Nawet po odejściu trenera kadry Falubaz nadal będzie znaczącą siłą Ekstraligi. Zresztą nieoficjalnie wiemy, że długo w Zielonej Górze nowego szkoleniowca szukać nie będą. Rafał Dobrucki już usłyszał od prezesa, że po zakończeniu kariery ma u niego pewny etat. Praca z zespołem mistrza Polski to coś więcej niż prowadzenie reprezentacji juniorów, o czym wcześniej się w kontekście Dobruckiego mówiło.

Niedawno Cieślak rozmawiając z Dobruckim powiedział mu, żeby szykował się na jego następcę w Falubazie. Wiele wskazuje na to, że do tej zamiany dojdzie szybciej niż obaj panowie przypuszczali.