Wczorajsza porażka PGE Marmy Rzeszów z Betard Spartą Wrocław sprawiła, że zespół ten znalazł się w trudnym położeniu. Do końca zakończenia rozgrywek rundy zasadniczej Enea Ekstraligi pozostało niewiele czasu, a podopieczni trenera Dariusza Śledzia znajdują się w strefie spadkowej.

Do stolicy Dolnego Śląska Żurawie jechały po zwycięstwo. Przed biegami nominowanymi ich apetyt zmalał. Wiadomo było, że zawodów tych już z pewnością nie wygrają. Wciąż jednak mieli szansę na punkt bonusowy. Ostatecznie cenne oczko padło łupem Spartan. Szkoleniowiec reszowski podkreślał, że jego zawodnikom zabrakło mocy, by pokusić się o jakąkolwiek zdobycz punktową w niedawnym starciu. - Nie udało nam się. Zabrakło nam siły. Przyjechaliśmy tu, nie ma co się oszukiwać, walczyć nie o punkt bonusowy a zwycięstwo. To nam się nie udało. Nie dość, że nie udało się wywieźć dwóch punktów, to nie udało się nawet wywieźć jednego. Mamy duży kłopot, żeby wygrywać zawody. Dzisiaj niektórzy zawodnicy zawiedli. Musimy się wziąć za siebie. W czwartek mamy kolejne zawody. Gospodarze odjechali dobre zawody, zgarnęli całą pulę.

W połowie zawodów wydawało się, że w miejsce słabo spisujących się tego dnia Rafała Okoniewskiego oraz Dawida Lamparta na torze ujrzymy juniora, Łukasza Sówkę. Tak się jednak nie stało. Co było tego przyczyną? - Próbowaliśmy szukać rozwiązań. Rafał wziął inny motocykl i myśleliśmy, że jakoś odwróci się ta jego zła passa. Tak się nie stało. Łukasz też dzisiaj startował, jak startował. Wygrywał tylko z juniorami. Ryzykowaliśmy. Wiedzieliśmy, że trzeba zaryzykować, żeby cokolwiek osiągnąć. Wyszło jak wyszło.