W niedzielny wieczór PGE Marmie Rzeszów w końcu udało się wygrać na własnym torze. W pokonanym polu drużyna Dariusza Śledzia zostawiła Betard Spartę Wrocław. Szkoleniowiec gospodarzy nie ukrywał ulgi po pierwszym tegorocznym triumfie na własnym owalu. Po meczu podziękował wszystkim swoim zawodnikom za zaangażowanie.

Dla Dariusza Śledzia mecz z Betard Spartą Wrocław mógł być spotkaniem o wszystko. Po dwóch porażkach Żurawi przy Hetmańskiej 69, nikt w Rzeszowie nie wyobrażał sobie kolejnej wpadki z wrocławianami. Drużyna z nad Wisłoka stanęła jednak na wysokości zadania i dzięki dobrej postawie zwyciężyła 48:42. Ponadprzeciętnie pojechał przede wszystkim Dennis Andersson, który zastępował Nickiego Pedersena i uzbierał 7 punktów z 3 bonusami.

- Bardzo się cieszymy z tego, że udało nam się w końcu odnieść zwycięstwo na naszym torze, pomimo osłabienia w jakim dzisiaj wystąpiliśmy. Na szczęście mieliśmy dzisiaj Dennisa, który zrobił kawał dobrej roboty. Myślę, że to jest po prostu "man of the match". Aczkolwiek cała drużyna, bez wyjątku, zasługuje na wielkie słowa uznania. Nawet Dawid, który na pewno sam nie jest zadowolony po tym meczu. Po tym pierwszym jego wyścigu gdzieś się to wszystko rozjechało, prawdopodobnie przez ten upadek. Dawid pokazał jednak taką sportową złość i to, że bardzo mu zależy, ale po prostu musi pracować dalej i jestem przekonany, że on też w końcu będzie punktował. Wielkie gratulacje dla wszystkich moich zawodników, bo dali dziś z siebie wszystko i uważam, że było to widać na torze - ocenił po meczu pierwsze zwycięstwo swoich podopiecznych Dariusz Śledź.

"Man of the match" - Dennis Andersson i trener Żurawi Dariusz Śledź