Australijczyk Darcy Ward nie ukrywa, że bardzo chciałby chociaż raz dostać dziką kartę na pojedyńcze zawody w elitarnym cyklu Grand Prix w nadchodzącym sezonie. Jak twierdzi sam zawodnik, nie jest jeszcze gotów, aby zostać stałym uczestnikiem turnieju o Mistrzostwo Świata, ale jest przekonany, że za dwa, może trzy lata dołączy do serii Grand Prix.

W ubiegłą sobotę, młodziutki Darcy Ward wygrał po raz trzeci z rzędu tytuł Indywidualnego Mistrza Australii Juniorów. Ten sukces daje mu ogromną szansę na wyrównanie rekordu Chrisa Holdera poprzez zdobycie czwartego tytułu z rzędu w przyszłym roku. Młody Kangur ma także okazję na zdobycie trzeciego z rzędu Mistrzostwa Świata Juniorów, co byłoby rekordowym osiągnięciem.

Darcy Ward jest jednym z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia. Świadczyć o tym może chociażby fakt, iż przez wielu znawców speedwaya jest on typowany na przyszłą gwiazdę cyklu Grand Prix. Jednak mimo dość dużego jak na swój wiek doświadczenia, popularny Darky nie ma zamiaru dołączać do tego elitarnego cyklu co najmniej do 2013 roku. - Myślę, że mógłbym włączyć się do cyklu Grand Prix w przyszłym sezonie, ale sam tego nie chcę. Nie chciałbym dołączyć do tego grona tylko po to, aby od razu z niego wypaść. Chcę poczekać aż będę gotowy do walki o Mistrzostwo Świata, być może w 2013 roku, ale nikt nie wie co przyniesie przyszłość - komentuje 18-letni zawodnik.

Młodziutki Kangur był w zeszłym roku na wielu turniejach Grand Prix jako pomocnik jednego ze stałych uczestików cyklu, swojego rodaka i przyjaciela, Chrisa Holdera. Obecność w parkingu i poznawanie atmosfery tych elitarnych zawodów jest na pewno dla młodego ridera bardzo ucząca. - To dla mnie bardzo dobre doświadczenie, że mogę brać udział w zawodach Grand Prix razem z moim przyjacielem, Chrisem Holderem. Robię to, aby pomagać Chrisowi, ale sam także czerpię z tego duże korzyści - ocenia sympatyczny Australijczyk.

Organizatorzy cyklu Grand Prix, a więc BSI oraz FIM, potwierdzają, że dzikie karty na poszczególne zawody nie muszą być koniecznie przyznane zawodnikowi z kraju, w którym odbywa się turniej. To otwiera szansę przed młodym Australijczykiem. Gdyby otrzymał na jedne z zawodów plastron z numerem 16, mógłby sprawdzić się w stawce najlepszych zawodników świata. - Mam nadzieję, że dostanę dzikusa na któreś z zawodów Grand Prix w tym roku. Wiem jak trudne są turnieje o Mistrzostwo Świata i dlatego nie chcę jeszcze rywalizować w nich jako stały uczestnik. Jednak jeśli wystąpię z numerem 16, będzie to dla mnie ogromny zaszczyt i dam z siebie 110% - kończy Darcy Ward.