Wielkim nieobecnym spotkania pomiędzy Unią Leszno a Stelmetem Falubazem Zielona Góra, był kontuzjowany zawodnik gospodarzy, Damian Baliński. Popularny Bally, po upadku w jednym z meczów Elitserien, złamał rękę i wciąż czeka na powrót do pełnej sprawności.

Kontuzja ręki pozbawiła jazdy przeciwko ekipie zielonogórskiej jednego z lepszych zawodników Unii Leszno, Damiana Balińskiego. - Stan ręki cały czas się poprawia. Jest z pewnością lepiej niż po zabiegu operacyjnym, aczkolwiek muszę czekać aż zacznie następować zrost kości, by po tym było już zupełnie dobrze - wyjaśnia ulubieniec leszczyńskiej publiczności.

Sam zawodnik nie wie do końca, kiedy tak naprawdę będzie mógł wznowić treningi. - Trudno mi jest powiedzieć cokolwiek na ten temat. Dopiero w tym tygodniu będę miał robione prześwietlenie i dopiero wtedy będę wiedział więcej. Jeżeli będzie wszystko dobrze to myślę, że w niedługim czasie powrócę na tor - tłumaczy 34-latek.

Mimo absencji, Damian Baliński przez całe zawody motywował swoją drużynę do walki. - Dzisiejsze spotkanie było wymarzone - mówi. - Praktycznie do samego końca nie było wiadomo, kto wygra. Jechaliśmy jako zespół, choć bardzo porozbijani, ponieważ nie ma w naszym składzie wielu zawodników. Wszystko to stawiało w roli faworyta Zieloną Górę - dodaje. - Sport jest  jednak nieprzewidywalny. Cały zespół, szczególnie Jarek (Hampel) i Janusz (Kołodziej), pokazali mocny charakter, dzięki czemu udało nam się wygrać z czego się ogromnie cieszymy - kończy.