Chris Holder dokonał nie lada wyczynu podczas drugiego tegorocznego turnieju Grand Prix w Goeteborgu. Stanął na najwyższym stopniu podium nie wygrywając finału. Stało się tak, ponieważ w rzęsistym deszczu udało się przeprowadzić tylko cztery serie startów. Pogoda tego dnia rozdawała karty.

Na konferencję prasową po zakończonym turnieju zawodnicy dotarli przemoczeni do suchej nitki, ale starali się nie tracić humoru. – Faktycznie dziwne uczucie wygrać turniej bez jazdy w finale, ale tego finału w ogóle dziś nie było. Ja miałem dużo szczęścia, ponieważ na początku zawodów startowałem z wewnętrznych pól. Przy tak fatalnej pogodzie miało to znaczenie – powiedział zadowolony Chris. 

Po dwóch rundach Australijczyk punktujący w Speedway Ekstralidze dla Unibaxu Toruń ma na koncie 19 punktów i traci zaledwie 5 oczek do mistrza świata, a zarazem lidera tegorocznej klasyfikacji – Tomasza Golloba. – Jestem z tego bardzo zadowolony, jednak nie chcę się jakoś specjalnie ekscytować tylko skupić na tym, aby w kolejnych rundach jeszcze lepiej – ambitnie dodał popularny Crispy. 

Na koniec odniósł się jeszcze do swojego rodaka, który rozpoczął turniej wyśmienicie od dwóch trójek, ale w gonitwie numer dziesięć zanotował upadek na drugim łuku, po którym na torze już się nie pojawił. – Jason był dziś piekielnie szybki! Podejrzewam, że gdyby nie ten upadek to on stałby na najwyższym stopniu podium. Życzę mu jak najlepiej, bo to mój dobry kolega z reprezentacji. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało – zakończył Chris Holder.