Chris Harris po trzech latach nieobecności na sali głównej wielkiego balu, jakim jest bieg finałowy turnieju mistrzostw świata, zajął trzecie miejsce podczas zawodów Speedway Grand Prix w Kopenhadze. Za sukcesem Anglika stoi praca duńskiego tunera, znakomitego niegdyś żużlowca Briana Kargera.

Po fatalnym występie Bombera podczas zawodów o Wielką Nagrodę Czech w Pradze, gdzie sympatyczny Chris zdobył zaledwie cztery oczka, Anglik chciał się zrehabilitować i zachować szansę na wywalczenie miejsca w czołowej ósemce mistrzostw. Okazja przyszła szybko i została bardzo skutecznie wykorzystana - Cały tydzień czułem się wyśmienicie i przyjechałem do Danii z nadzieją wywalczenia finału, co mi się udało - mówi Harris. - Jestem jednak trochę zawiedziony, gdyż wiem, że mogłem stać na najwyższym stopniu podium po dwudziestym trzecim biegu - kontynuuje. Przyjechałem jednak trzeci i mimo tego, że ten sezon to istna sinusoida, jestem zadowolony ze swojej postawy - dodaje.

Z tak dobrego miejsca w kopenhaskich zawodach wynika też inna rzecz. Harris obok Hampela i Golloba potrafił najszybciej i najtrafniej dopasować swój motocykl to diametralnie różnych warunków torowych, które zafundowali zawodnikom organizatorzy w trakcie zawodów - Wszędzie, gdzie postawie swój motocykl na świecie, jest on dobrze dopasowany do tego miejsca. Na dodatek mam w tym roku naprawdę niezły sprzęt - zapewnia reprezentant Synów Albionu. - Bian Karger robi świetne silniki. Był z nami wtedy przez cały czas, podpowiadał i doradzał mi, jak ustawić motor na taki tor. Znakomicie mi się z nim współpracuje - zakończył.