Brady Kurtz od początku swojej przygody w Lesznie systematycznie się rozwija i osiąga coraz lepsze wyniki. W poprzednich dwóch sezonach zdobył z Unią dwa tytuły Drużynowego Mistrza Polski oraz był solidnym zawodnikiem tzw. "drugiej linii". Niekiedy zaskakiwał kibiców na trybunach swoją ambitną i przemyślaną jazdą. Australijczyk nie żałuje decyzji jazdy w PGE Ekstralidze.

Wpływ na jego rozwój miała gwarancja regularnych startów, którą Kurtz jasno usłyszał od władz klubowych. - Oni są niesamowici dla mnie. Obiecali mi, że jak przyjdę będę jeździł i tak się stało. To niesamowite. Mam nadzieję, że będę w klubie jeszcze przez parę lat. - przyznał Australijczyk. Leszczyński klub otwarcie inwestuje w młodych zawodników z tego kraju. Kurtza goni m.in. Jaimon Lidsey, który na razie ściga się w II lidze. Taki kierunek uwarunkowany jest stałym kontaktem klubu z jego legendą Leigh Adamsem, który reprezentował barwy Byków przez 15 sezonów. 

Życie w Polsce ułatwia mu wsparcie prezesa Piotra Rusieckiego. - Mieszkam z nim kiedy jestem w Polsce. Jest dla mnie niesamowity. Jestem za to naprawdę wdzięczny. On po prostu kocha Australijczyków! Bardzo pomagał Leigh Adamsowi kiedy tu jeździł. Rozpoczął nowy okres w życiu z młodymi Australijczykami i myśle, że to mu się podoba. - dodał Kurtz. 

Przed nim nowe wyzwania. Gdy ruszą rozgrywki ligowe, prawdopodobnie będzie musiał udowodnić swoją wartość i powalczyć o miejsce w składzie. Przypomnijmy, że od sezonu 2020 do grona seniorów dołącza zadebiutuje Bartosz Smektała. Wtedy to jeden zawodnik z kadry Byków będzie musiał odstąpić miejsca w składzie meczowym.