Mistrz świata juniorów, mistrz Polski juniorów czy wicemistrz Polski seniorów to tytuły, które tylko w ubiegłym roku zdobył Bartosz Zmarzlik. Wywalczył sobie także stałe miejsce w cyklu Grand Prix. Tej zimy mocno się przygotowuje, aby być gotowym do walki o mistrzostwo świata.

– Trenuję siedem dni w tygodniu. Wśród moich zajęć jest akrobatyka, siłownia, pływanie a nawet MMA. W każdy weekend dużo jeżdżę na crossie – wylicza 20–latek. Żużlowiec miał tej zimy wybrać się do Hiszpanii trenować na motocrossie ze swoim mentorem Tomaszem Gollobem. – Pogoda u nas dopisuje i w zasadzie nikt nie szuka specjalnie wyjazdu do Hiszpanii, więc i ja nie mam zamiaru tam się wybierać. Będę trenował na miejscu. Niebawem zresztą wyjeżdżam ze swoim klubem na obóz do Karpacza – wyjaśnia specjalnie dla Przeglądu Sportowego.

Zmarzlik w ubiegłym roku był rezerwowym podczas warszawskiej rundy Grand Prix. Udało mu się nawet wystartować i wygrać swój wyścig. – Tor w tym roku na pewno będzie inny, więc nie przywiązywałbym wagi do tego, co było w ubiegłym sezonie. Stadion robi ogromne wrażenie. Powoduje nawet lekką tremę. Wierzę, że tegoroczne Grand Prix uda się i kibice będą w końcu zadowoleni – mówi wychowanek gorzowskiej Stali. Według bukmacherów debiutant jest jednym z faworytów do triumfu w całym cyklu. – Dojdzie do mojego teamu jedna nowa osoba. Jest mój tata, są mechanicy. Mam też do dyspozycji psychologa – zdradza.

Cykl Grand Prix to 11 turniejów. W każdym z nich do odjechania jest od 5 do 7 wyścigów. Dlatego również „garaż” zawodnika nieco przybierze na sile. – Do dyspozycji będę miał 5 kompletnych motocykli i kilka zapasowych silników. Motor trzeba czuć, trzeba wiedzieć jak pogłaskać żeby jechać jak najszybciej, dlatego sprzętu nie będę dzielił na ten ligowy i na ten do walki o mistrzostwo świata – żartuje Zmarzlik. Poza Grand Prix wystartuje również w ligach polskiej i szwedzkiej.