12 sierpnia w mieście nad Wartą doszło do spotkania pomiędzy Cash Broker Stalą i Betard Spartą Wrocław. Po bardzo zaciętym i trzymającym do końca w napięciu meczu górą okazali się gospodarze, którzy wygrali zaledwie dwoma punktami. Tradycyjnie wiodącą postacią „żółto-niebieskich” był Bartosz Zmarzlik.

Dzień przed meczem ligowym najlepsi żużlowcy świata rywalizowali w Malilli. Zawody w Szwecji rozpoczęły się z prawie dwugodzinnym opóźnieniem za sprawą opadów deszczu, które nawiedziły szwedzkie miasto. Popularny „F-16” pomimo niezbyt dobrych warunków torowych radził sobie wyśmienicie i z dużym spokojem awansował do półfinału. W biegu o awans do wielkiego finału upadł jednak na tor i został wykluczony przez sędziego. Wielu ekspertów taką a nie inną decyzję uważało za kontrowersyjną. Jak sam zawodnik ocenia turniej w swoim wykonaniu? - Runda zasadnicza poszła w miarę fajnie. Dołożyłem kolejne punkty do klasyfikacji generalnej. Przed nami jeszcze mnóstwo pracy. Czekają nas cztery rundy i ścigamy się.

W niedzielę jeździec urodzony w Szczecinie formy nie stracił. Na swoim domowym obiekcie prezentował się znakomicie i uzbierał 12 punktów. Wpadka zdarzyła mu się tylko w gonitwie szóstej, kiedy to 23-latek musiał uznać wyższość Macieja Janowskiego i Vaclava Milika. Najskuteczniejszy żużlowiec Cash Broker Stali Gorzów robił co mógł, ale ostatecznie przyjechał za plecami dwójki wrocławian. - Maciej i Vaclav jechali wzorowo parowo i nie szło ich minąć. Dodatkowo wyskoczyli dobrze ze startu. Ja start zepsułem sam i nie była to wina motocykla. I że tak powiem było już wtedy po wyścigu. „Magic” umiejętnie blokował i tyle – zakończył.