Dziewięć punktów wywalczył Artur Czaja dla reprezentacji Polski w dzisiejszym finale Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów w Opolu. Żużlowiec Dospel Włókniarza Częstochowa na torze prezentował się czterokrotnie i udało mu się odnieść jedno indywidualne zwycięstwo.

Czaja rozpoczął od zwycięstwa, a w kolejnych trzech biegach przyjeżdżał na linię mety na drugiej pozycji, w jednym z biegów m.in. przed Aleksandrem Łoktajewem. Żużlowiec był zadowolony ze swojego występu. Jako jeden z nielicznych musiał startować dwukrotnie z czwartego pola startowego, które było najgorszym miejscem w dzisiejszych zawodach - Jestem zadowolony z występu, miałem dziś utrudnione zadanie bo dwukrotnie startowałem z czwartego pola startowego, a kto tam startował to przegrywał start. Raz udało się wygrać, Piotrkowi Pawlickiemu. Mnie się udało przywozić dwa punkty.

Polacy mimo dominacji nad rywalami, musieli na torze mocno się namęczyć, by przywieźć aż jedenaście zwycięstw, osiem dwójek oraz jedną jedynkę - Tutaj przyjechali zawodnicy, którzy potrafią się ścigać. Byli Duńczycy z Nikołajem B. Jakobsenem na czele, Czesi z Vaclavem Milikiem, a w ekipie Ukrainy pojechał Aleksandr Łoktajew. Trzeba było się nieco pomęczyć na trasie.

Czaja zapytany o to, jak smakuje pierwszy złoty medal wywalczony w Drużynowych Mistrzostwach Europy Juniorów odpowiedział - Bardzo dobrze.

Już jutro Dospel CKM Włókniarz podejmie na własnym torze Unibax Toruń. Ekipa gości wystąpi bez Chrisa Holdera, gospodarze bez Emila Sajfutdinowa. Jak ocenia szansę swojej drużyny podstawowy junior "Lwów"? - Faktycznie, goście będą bez Chrisa, a my zaś bez Emila. Mamy swój atut, że będziemy startować na własnym torze, więc bądźmy dobrej myśli.