Ekipa Coventry, która w tym sezonie przeżywała różne momenty, były wzloty oraz upadki. Żaden trzeźwo myślący kibic nie postawiłby ani grosza, jeszcze cztery miesiące temu, na zwycięstwo Pszczół w Elite League. Nikt nie przypuszczał, że zajdą aż do finału, a w nim wyrosną na faworyta przed rewanżowym spotkaniem przeciwko Poole.

Drużyna Coventry wygrała z Poole pierwsze spotkanie finałowe i wypracowała sobie dwunastopunktową przewagę przed poniedziałkowym rewanżem. Pszczoły już od początku spotkania narzuciły szaleńcze tempo, rozgrywając na swoją korzyść pierwsze pięć wyścigów. W końcówce mecz przerodził się w istną corridę. Z powodu padającego deszczu sporo gonitw było powtarzanych, ze względu na upadki zarówno zawodoników gospodarzy, jak i zawodników gości. Wśród miejscowych udany występ zaliczyli Polacy - Krzysztof Kasprzak, który ukończył zawody z 11 punktami oraz Przemysław Pawlicki, zdobywca 10 oczek z bonusem. Nieźle spisał się również Lewis Bridger, który zebrał, podobnie jak najlepszy junior Polskiej Ekstraligi, 10 punktów.

- To dla nas bardzo korzystny rezultat. Prowadziliśmy już czternastoma punktami, ale przewaga dwunastopunktowa też jest spora, jeżeli jeździ się przeciwko takiej drużynie jaką jest Poole - powiedział zadowolony promotor Coventry, Alun Rossiter. - Dobrze przełożyliśmy się na dzisiejsze zawody. Teraz musimy skupić się już na rewanżu w Poole, by skutecznie zakończyć play-offy. Posiadamy w swoich szeregach zawodników, którzy znają tor na Wimborne. Mamy jednak świadomość tego, że warunki torowe będą tam już zupełnie inne niż tutaj w dzisiejszym dniu, ale cały czas marzymy o zwycięstwie - dodał.