Po wczorajszym spotkaniu Unibaxu Toruń z Betard Spartą Wrocław bardzo niezadowolony był Adrian Miedziński. Przed ostatnim biegiem bowiem Anioły wciąż miały szansę zremisować spotkanie, jednak ta sztuka nie udała im się za sprawą awarii motoru Miedziaka. 

W ostatniej gonitwie znakomicie wystrzelił ze startu Troy Batchelor. Australijczyk założył Polaka. Konsekwencją tego manewru były wyrwane szprychy i zerwany łańcuch w motocyklu torunianina. - Myślę, że sędzia wszystko widzi z góry. Powinny być wyciągane wnioski, bieg powtórzony. To było nieczyste zagranie. Jeżeli zawodnik wsadza sobie hak, wyrywa szprychy, łańcuchy, to to nie jest fair.

Dodatkowo żużlowiec postulował, aby taki rodzaj sytuacji został uwzględniony w regulaminie rozgrywek o Drużynowe Mistrzostwo Polski. - Ile razy jest rozmowa o tym na odprawie. Nie wiem szczerze, co o tym mówi regulamin. Czy w takim wypadku można przerwać bieg, czy nie. Ile razy jednak sędzia mówi, że jeśli będzie się coś działo na pierwszym łuku, coś będzie nie tak albo ktoś się przewróci, to w takim wypadku wyścig się przerywa. Uważam, że jeśli zawodnik zakłada swojego rywala i wyrywa mu szprychy, powinna być powtórka. W różnych innych sytuacjach także. Mam nadzieję, że w przyszłości ktoś wyciągnie z tego wnioski i zostaną wprowadzone jakieś korekty.

Na otarcie łez Krzyżakom pozostał cenny punkt bonusowy. Plan minimum, jaki zakładali sobie podopieczni Jana Ząbika, został zatem wykonany. - Najważniejsze, że mamy bonus i to był plan minimum.