Adrian Miedziński jest już po operacji zespolenia obojczyka. Miedziak doznał złamania podczas niedzielnego meczu Unibaksu Toruń z Unią Leszno. Zawodnik toruńskiego klubu upadł po zakończeniu swojego pierwszego wyścigu. Miedziński czuje się lepiej i deklaruje, że jego sprzęt jest do dyspozycji klubowych kolegów.

- W poniedziałek miałem zabieg w szpitalu miejskim przy ul. Batorego. Wszystko jest w porządku, obojczyk został zespolony - powiedział zawodnik.

Niewątpliwie duży wpływ na wypadek torunianina miała nawierzchnia leszczyńskiego toru. - Wiadomo, jeździć można na wszystkim, ale taki tor jest niebezpieczny - twierdzi zawodnik. - Powoduje groźne sytuacje. Nie chciałem po minięciu mety uderzyć w Damiana Balińskiego, próbowałem wyhamować motocykl, a trafiłem na jakąś nierówność i upadłem. Rzadko się zdarza, by już po wyścigu kogoś tak „zawinęło”. Powiem szczerze, że nawet nie widziałem powtórki tego upadku - dodał Miedziak.

W najbliższą niedzielę Unibax Toruń w rewanżowym meczu podejmie na własnym torze zespół Unii Leszno. Ekipę gospodarzy czeka trudne zadanie, bo mają do odrobienia 17 punktów. Kiedy zawodnik powróci na tor? - Jak mi pozwoli zdrowie. Już zacząłem rehabilitację. Mam nadzieję, że nic niedobrego się już nie przytrafi. Czekam, aż minie ból. Muszą się zabliźnić pooperacyjne rany, bo obojczyk jest „skręcony” i nic mu już nie grozi. W każdym razie w rewanżu trzeba walczyć do końca, różne rzeczy się mogą zdarzyć. Jestem do dyspozycji klubu. Trudno mi liczyć na to, że wrócę na tor już w niedzielę, ale w razie czego moje motocykle mogą być wykorzystane przez kolegów z zespołu - zakończył Adrian Miedziński.