Pojawiają się spekulacje, że wybitny polski żużlowiec w zimowym okienku transferowym nie podpisze kontraktu z żadnym klubem. Andrzej Witkowski, prezes Polskiego Związku Motorowego, przyznaje, że wielce prawdopodobne jest, iż Gollob rozważa następujący scenariusz: dobrze przygotować się do zawodów Grand Prix na Stadionie Narodowym, pojechać w Warszawie jak za najlepszych lat i dopiero potem, czyli w majowym okienku transferowym, podpisać lukratywną umowę w Enea Ekstralidze.

Mistrz bez klubu

- Teraz klub nie jest mu do niczego potrzebny, bo od wielu lat jest tak, że sam przygotowuje się do sezonu - zauważa Witkowski. - Ostatnio wygrał zawody crossowe w Sochaczewie, gdzie pojechał jak rasowy zawodnik. A jak wrócą przelotowe tłumiki, Tomek bez wątpienia odżyje też na żużlowych torach. Moim zdaniem może sobie pozwolić na to, żeby niczym Wielki Szu poczekać na dobrą ofertę - dodaje prezes.

Fakty są takie, że jeszcze niedawno naszym mistrzem interesowała się połowa klubów Ekstraligi. Teraz zapadła cisza a nazwisko Golloba nie jest wymieniane w kontekście wzmocnień żadnej z drużyn. Wydaje się, iż chodzi o to, że zawodnik zna swą wartość, jest też przyzwyczajony do kontraktów na wysokim poziomie, natomiast oferty, które dostał nie spełniały jego oczekiwań.

Tomasz Gollob zagra va banque i nie podpisze kontraktu z nikim

Magia nazwiska

Sam zainteresowany jeszcze kilka dni temu twierdził, że jego los się wyjaśni po wyborach samorządowych. Co mówi teraz?  - Nie rozumiem, skąd ten niepokój o moją przyszłość - dziwi się Tomasz. - Okienko transferowe otwiera się dopiero 19 grudnia i potrwa do końca stycznia, więc czasu jest sporo. Zamierzam ciężko pracować pod okiem dwóch trenerów i dietetyka, zatem będę dobrze przygotowany do jazdy na żużlu. Ostatni sezon był taki sobie, ale jak zimą dobrze wykonam swoją pracę, to o formę jestem bardzo spokojny - przekonuje.

Magia jego nazwiska jest tak wielka, że kibice wielu drużyn liczą, iż to właśnie u nich wyląduje Tomasz. Po Tarnowie krąży plotka, że do Unii trafi cały klan Gollobów, czyli Tomasz i jego bratanek Oskar Ajtner-Gollob jako zawodnicy oraz starszy brat Tomka, Jacek jako menedżer. Ten scenariusz to na razie jednak science-fiction. Podobnie jak pojawiające się informacje o angażu mistrza w I-ligowym Ostrowie. Z prostego względu. Gollob nie będzie jeździł za 1500 złotych za punkt.